Swiadectwo Katarzyny W. z Polski

Pier Giorgia poznałam późno. Mając już 30 lat. Od razu go pokochałam, gdy tylko zaczęłam o nim czytać, poznawać jego historię życia. Moi znajomi dziwili się, mówili, że zachwycam się kimś, o kim oni już dawno słyszeli, a ja nie. Wpisał się w czas mojego rozeznawania powołania do życia jako świecka dominikanka. Był u nas u Dominikanów na Służewie w Warszawie rok temu. Coś we mnie, w moim sercu pchało do bycia przy nim. Jego obecność pomogła mi zaufać, że to też moja droga. Bardzo się odnalazłam w wielu wątkach z jego historii, stały mi się bliskie, jakoś wspólne - rodzina, miłość, widzenie Chrystusa w każdym... Zachwyciło mnie, jak wpisywał plusy, gdy odmówił różaniec i przyjął Komunię na Mszy. Taka prosta rzecz - ćwiczenie swojej woli, by być wiernym. Wiernym do końca. Najbardziej: rozmiłowanie w Piśmie Świętym, radość we wszystkich okolicznościach życia, cichość w bólu i cierpieniu.