Mam na imię Ania, pochodzę z Krakowa. Moja przygoda z bł. Pier Giorgiem Frassatim rozpoczęła się około 7 lat temu, kiedy podczas pielgrzymki na Camino de Santiago pewien chłopak wręczył mi obrazek z bł. Pier Giorgiem. Po pierwszym spojrzeniu pomyślałam fajny, młody wysportowany, świecki i do tego błogosławiony, Wow. Zaczęłam zastanawiać się kim jest ten młody, uśmiechnięty Włoch i dlaczego żyjąc tylko 24 lata ogłoszono go błogosławionym.
Odkąd pamiętam byłam sceptycznie nastawiona do kultu świętych i trudno mi było uwierzyć w to że święci są naszymi przyjaciółmi, a "świętych obcowanie" stanowiło dla mnie teoretyczną zagadkę. Dzięki modlitwie do bł. Pier Giorgia zaczęłam rozumieć jaka to piękna przygoda poznawać świętych i prosić ich o wstawiennictwo. Ale wróćmy do początku… Wszystko zaczęło się w Turynie. Razem z przyjaciółka poleciałyśmy, by zobaczyć Całun Turyński. Przed samym wylotem otrzymałam książkę z biografią bł. Pier Giorgia. Pamiętam jak w samolocie podkreślałam znaczące miejsca z jego biografii, które w czasie tych kilku dni zamierzałam odwiedzić. Pamiętam moją modlitwę „ bł. Pier Giorgio chce Cię poznać i pójść w te miejsca, które były ważne dla Ciebie”. Kiedy modliłam się, miałam poczucie, że bł. Pier Giorgio jak dobry przyjaciel prowadzi mnie od miejsca do miejsca, od kościoła do kościoła. Mówiłam do mojej przyjaciółki: „Oh gdyby Pier Giorgio teraz żył to na pewno chciałabym zostać jego dziewczyną . Moja przyjaciółka to skomentowała" Uważaj, bo Cię usłyszy" Ale tak na poważne, to co zaczęło mnie fascynować w osobie bł. Pier Giorgia to jego wiara w codzienności, jego uśmiech i wielkie serce, by nieść miłosierdzie. Jest mi również bliski fakt, że często spotykał się z niezrozumieniem wśród swojej najbliższej rodziny w związku z jego zaangażowaniem w kościele i pomocy bliźnim. Pomimo różnych przeciwności kroczył do przodu wpatrując się w Chrystusa, zawsze z uśmiechem, ku Górze. Pier Giorgio swojej wiary nie zachowywał tylko dla siebie, ale dzielił się nią z rówieśnikami zakładając Towarzystwo Ciemnych Typów, do którego współczesnej wersji należę również i ja.
Kilka dni później wyjeżdżając z Turynu do Rzymu w rozmowie z koleżanką zażartowałam ,:No skoro Pier Giorgio jest moim chłopakiem, to warto byłoby poznać Jego rodzinę. Moją koleżanka popatrzyła na mnie z lekkim uśmiechem, mówiąc "Ania weź już przestań z tym Frassatim " Musielibyście zobaczyć jej minę kiedy po 2 dniach pobytu w Rzymie dostałam od jednej siostry zakonnej numer telefonu do siostrzenicy Pier Giorgia, która mieszka w Rzymie. Tak zaczęłam poznawać Pier Giorgia już nie z książek, ale od pani Wandy Gawrońskiej, co było dla mnie niesamowitym darem. Sama byłam zdumiona jak to kiedyś abstrakcyjne „Świętych obcowanie”, stało się dla mnie namacalne i realne. Niesamowitym wyróżnieniem była współpraca ze Stowarzyszeniem bł. Pier Giorgia Frassatiego nad projektem peregrynacji Jego relikwii po Polsce. Pier Giorgio wybrał mnie, był mówiła o nim młodzieży z całego świata podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Nigdy nie zapomnę kiedy stałam na Campusie Misericordia mówiąc do 2 mln młodych ludzi. "Bądźcie jak Frassati zacznijcie żyć nie wegetować ". Moją przyjaźń z bł. Pier Giorgio zaczęła się niepozornie, aż sama nie mogę uwierzyć do jakich rzeczy on mnie zaprosił. Przykład życia bł. Pier Giorgia motywuje mnie do tego by codziennie iść pod prąd, z uśmiechem na twarzy zdobywać szczyty nie tylko te górskie, ale i duchowe. A co najważniejsze Pier Giorgio rozpalił we mnie pasję do życia dla Boga i dla innych. On zawsze motywuje mnie do tego, że chce żyć nie wegetować.